Rozdział 1 (część 1)*
*Rozdziały są bardzo długie, więc będę je dzielić na części
Nie ma nic lepszego niż spanie w autobusie. Odkryłem to rok
temu w Niemczech. Mógłbym spać w samochodach, pociągach, samolotach albo
nawet na statkach wycieczkowych, ale nic
nie może równać się z delikatnym kołysaniem i pomrukiwaniem tour busa. Może
dlatego, że autobus jest bliżej ziemi, albo, że drgania są stałe bez względu na
prędkość. Nie wiem. Ale po pierwszej nocy w trasie wiedziałem: zostałem
stworzony, aby sypiać w busie.
Cholera, jestem pewny, że zostałem stworzony, aby
podróżować. Po powrocie z Idola, zdałem sobie sprawę ile mój głos może
wytrzymać, może wytrzymać dużo więcej niż głos kogokolwiek innego. To jasne, że
spędziłem lata na treningu i budowaniu mięśni mojego gardła, tak jak siłacz
buduje swoje ramiona, ale nie spodziewałem się, że będę jedynym piosenkarzem,
który jest zdolny do śpiewania na kacu albo z przeziębieniem, albo po zjedzeniu
lodów. I naprawdę nie rozumiałem jak to jest, że inni tracą głos po całym
tygodniu koncertów. Gdyby tak było ze mną, nie poradziłbym sobie z Glam Nation.
Nie z piosenkami, które śpiewam. Są cholernie ciężkie, a ja każdej nocy
wychodzę na scenę. Wyciskam z siebie te wysokie dźwięki i moje show zawsze jest tak samo dobre, a ja
nigdy nie straciłem głosu.
I tak, jestem z tego powodu bardzo zadowolony.
A ponieważ śpię w autobusie jak martwy, zazwyczaj śpię do
bardzo późnej pory, podczas, gdy reszta mieszkańców jest już na nogach i zajmuje
się tym co zwykle. Zazwyczaj jest to sprawdzanie Twittera i drażniene się z
innymi jak wyglądają z samego rana albo poranna kawa. Czasem zdarza się, że bus
zatrzymuje się przed południem i mój zespół szaleje w busie podczas, gdy Lane
daje nam dzienną odprawę, grożąc nam, jeśli nie podołamy jej niemożliwym do
wykonania planom. Kiedy w końcu się zamyka, możemy coś zjeść, czy to u
Denny’ego, czy na stacji benzynowej.
Czsem Terrance budzi mnie, zanim zrobi to Lane. Czasami, gdy
jest zbyt zajęty odpowiadaniem na Twitterze, robi to Monte.
Na Twitterze musi dziś dziać się coś bardzo interesującego,
ponieważ to Monte mnie wytrząsnął ze snu i powiedział z czułością: „Rusz tą
dupę, Lambert. Pieprzona diva śpi do jedenastej…”
Zachichotałem, ponieważ wiedziałem i Monte też, że nie
mogłoby to być dalsze prawdy. Chciałbym, żeby tak było, w każdym razie. Nie mam napadów złości, no dobra, ale nie tak
często i jestem dobry dla załogi oraz wszystkich moich pracowników. Znam ich
imiona, wiem kiedy ich dzieci mają urodziny i jestem zawsze pierwszy, dać komuś
dzień wolny, jeśli wygląda na chorego. Pierwszy, o ile Monte mnie nie wyprzedzi.
Widzicie, to jest tak, że nie ma Glam Nation beze mnie, ale
nie ma mnie bez Monte. Jest lepszy niż mój brat, mój lekarz, mój dietetyk i
terapeuta razem wzięci.
„Teraz jestem wielką gwiazdą rocka”, wymamrotałem i
przewróciłem się na brzuch. Nie zrobiłem tego w bezczelny sposób, ale ponieważ
to znaczy, że wypinam swój goły tyłek do Monte, wykurzyło go to z pokoju. „Nie
wstaję”.
„To później sam zmierzysz się z Lane, gwiazdo” rzekł zamykając
za sobą drzwi.
Uśmiechając się wstałem z mojego ciepłego łóżka i wcisnąłem
się w parę obcisłych spodni oraz mój t-shirt
z Queen. Kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem, że większość Glamily już
czekała na Lane. Monte i Isaac siedzieli przy małym stoliku obok lodówki z głowami pochylonymi ku sobie, pewnie
rozmawiali o muzyce lub czymś podobnym. Sasha, Brooke i Cam siedziały blisko
siebie na czymś co nazywamy kanapą, chociaż naprawdę jest to tylko wyściełana
ławka wbudowana w bok autobusu. Taylor leżał na nich i śmiał się, kiedy
próbowały zepchnąć go na podłogę. Terrance siedział od nich najdalej jak może i
cały czas przewracał oczyma czytając wpisy na Twitterze.
Oznaczało to, że brakuje nam Tommy’ego.
Spojrzałem na Monte, a on od razu wiedział co chodzi mi po
głowie. „Autobus Allison”powedział i to była odpowiedź, której oczekiwałem.
Tommy i Liz wyglądali na zaprzyjaźnionych… no wiecie o czym mówię? Większość
dziewczyn z zespołu nie jest zainteresowanych facetami, a ona jest całkiem
miła. Może i jest trochę zbyt chrześcijańska dla niego, i może za bardzo lubi
konie, ale nieważne.
Monte uśmiechnął się do mnie z litością. Zupełnie nie miałem
pojęcia o co mu do cholery chodzi. Drzwi naszego tour busa znowu się otworzyło.
Tommy wspiął się, uśmiechając się (ten jego krzywy uśmieszek sprawia, że
wygląda jakby prosił o klaps) i usiadł obok Terrance. Miał na sobie t-shirt,
który kupiłem dla niego podczas pobytu w Londynie, tak ciemnoszary z nadrukiem
mapy podziemia. Mrugnął do mnie, a jakiś elektryczny wstrząs przebiegł prosto w
dół kręgosłupa i do innych bardziej nieodpowiednich miejsc zanim zdążyłem mu
odpowiedzieć.
No dobra, może wiem co miał oznaczać ten uśmieszek Monte.
Ale to Tommy, tak? A kto nie pragnie Tommy’ego? Jest jednym z najładniejszych
chłopaków, jakich w życiu widziałem, a ja jestem miłośnikiem ładnych chłopców,
więc to coś chyba znaczy. I pieprzyć to, chyba mogę popatrzeć, jeżeli nie
zamierzam go dotykać. To znaczy poza sceną oczywiście.
Zanim zdążyłem wymyślić co dowcipnego mu odpowiedzieć, Lane
już weszła do autobusu i zaczęła swoją odprawę, nawet bez przywitania się. Brunch,
kolejne dwie godziny jazdy, przyjazd na miejsce o czwartej, sound check, obiad
o szóstej, makijaż na siódmą… Potem tylko pół godziny na autografy, ponieważ
musimy wrócić do hotelu, żeby się
zameldować zanim padniemy, albo wyjdziemy na miasto, co kto woli.
Noc w hotelu przed wolnym dniem. Nie ma opcji, żebym mógł
odpocząć. Puściłem Tommy’emu oczko i wymieniliśmy spojrzenia. Ach tak, dzisiaj
wychodzimy. Pewnie jest tu coś niedaleko… gdziekolwiek jesteśmy… musi coś być.
„Tu niedaleko jest IHOP i McDonalds, jeśli masz ochotę na
coś bardzo niezdrowego jak stos naleśników…”
i za chwilę rozpoczęła się seria zaleceń Lane: musimy trzymać głowy w
dole, wejść i wyjść najszybciej jak to tylko możliwe.
Przewróciłem oczyma, wziąłem parę ciemnych okularów i
bejsbolówkę i wyciągnąłem rękę po dłoń Tommy’ego. „Naleśniki?”
„O tak” powiedział, chwycił moją dłoń i pomogłem mu wstać.
Jest bardzo lekki i łatwo podniosłem go z fotela. Przez chwilę pomyślałem, jak
by to było mieć to malutkie ciało pod sobą. Poczułem jak moje policzki
zaczynają robić się czerwone, więc odwróciłem się w stronę Monte.
„Idziesz staruszku?” Tommy zapytał się go, zanim zdążyłem
cokolwiek powiedzieć.
Monte poklepał się po brzuchu i uśmiechnął. „Jasne, muszę
przecież jakoś zachować moją dziewczęcą figurę. Isaac, a ty?”
„Jeśli jest tam kawa” odpowiedział Isaac. Nie przyzwyczaił
się jeszcze do życia w trasie, ale nie mogę go za to winić. Po tak długim
podróżowaniu, nie mamy przed sobą wielu sekretów, nie ma tu miejsca na
skromność czy bzdury, czy cokolwiek. Znamy wszyscy swoje najlepsze strony, ale
znamy też te najgorsze i czasami to daje nam prawo, aby powiedzieć komuś, że
jego oddech śmierdzi czy pomóc mu zdjąć szpinak z zębów, gdy sam nie może. To
trochę dziwne, jasne, i jestem pewien, że odstrasza to nowych przybyszów.
Uśmiechnąłem się do Isaaca i podążyłem za Tommy’m na
zewnątrz. Ten dzień nie był tak słoneczny, jak oczekiwałem, ale po tygodniu na
Florydzie trudno osądzić to obiektywnie. Wyglądało na to, że będzie padać, co
znaczyło, że nasz wypad nie wypali.
Tommy oplótł swoje ręce wokół moich i pod wpływem jego
dotyku serce zaczęło mi bić niebezpiecznie głośno. Usłyszałem jak Monte mówi
coś do Isaaca. Wiedziałem, że próbuje mu wyjaśnić na czym polega nasz rytuał
IHOP. Spojrzałem w niebo i zauważyłem chmury burzowe gromadzące się w oddali.
„Więc… gdzie jesteśmy?”
„Myślę, że to Kanada” wymamrotał Tommy i ziewnął. Pewnie
sobie żartował, więc postanowiłem, że później zapytam Monte.
Oparłem się pokusie, aby zapytać Tommy’ego jak minęła mu
noc. Zamiast tego skupiłem się na dzisiejszej. „Więc… dzisiaj idziemy do klubu?
Jeśli nam się poszczęści, może jutro rano zdołamy dotrzeć jakoś do hotelu”
Tommy zachichotał, cóż, kiedy mówił, jego głos nie był aż
tak melodyjny. Raczej ostry i szorstki. Te parę razy, gdy przyłapałem go na
śpiewaniu, byłem wdzięczny, że Cam śpiewa w tle. Ale kiedy Tommy się śmieje,
przysięgam na wszystkie świętości, ten chłopak tworzy muzykę.
„Wiesz, Liz miała świetny pomysł…”
Liz. No tak. Powinienem był wiedzieć. Siliłem się na
uśmiech. „Tak?”
„To ostatnia noc naszej trasy i wszystkiego, więc…”
„To nie jest ostatnia noc!” cała grupa zaśpiewała unisono.
Wszyscy zawarliśmy pakt, że ostatni koncert w Stanach będzie
szczęśliwy, że będziemy świętować wszystko co zrobiliśmy przez ostatnie kilka miesięcy,
że nie będzie to smutne pożegnanie. Jest to swojego rodzaju prawda, że nie jest
to nasza ostatnia noc. Będziemy robić te same pieprzone rzeczy za granicą już
za parę dni. Obiecaliśmy sobie, że nie będziemy dziś płakać. Przynajmniej nie
przed koncertem, a już na pewno nie na scenie.
„Nieważne”, Tommy
burknął, „Dla Ally to jest ostatnia noc. Nie zaprzeczaj. A że nie może pić,
pomyśleliśmy, że zrobimy własną imprezę. Dobry przyjaciel Liz ma chatę trochę
drogi poza Seattle, więc…”
Pociągnąłem nosem. „Więc sugerujesz, żeby zostawić nasze
apartamenty z jacuzzi i pojechać gdzieś na pustkowie, po to, żeby Allison mogła
się wyszaleć ostatni raz.”
„Doskonały plan” powiedział Terrance. Ciekawe kto pytał go o
zdanie… Chciałbym zobaczyć go w lesie próbującego odeprzeć atak grizzly albo
czegokolwiek. I spojrzałbym na niego, a on posłałby mi jeden ze swoich sexy
uśmieszków. „No co? Daj spokój to jest ostatnia noc z nią”
Zabuczałem myśląc o tym. To byłoby w porządku, tak sobie
myślę, być zdanym na siebie przez całą noc, z dala od fanów i paparazzi. „No
dobra” zgodziłem się i cała grupa westchnęła z ulgą. Dopiero wtedy zauważyłem,
że wszyscy czekali na moje pozwolenie. Cholera, czasem nienawidzę być szefem.
Każdy wybrał coś do jedzenia, ale restauracja była przepełniona,
więc musieliśmy podzielić się na mniejsze grupy, aby znaleźć miejsca.
Pomachałem do Ally, która siedziała z Dave’m i Liz i patrzyła na połowę omletu.
Liz też pomachała i już chciałem jej odpowiedzieć, ale zauważyłem, że machała
nie do mnie, ale do Tommy’ego.
Spojrzałem na niego. Poczerwieniał na twarzy i pomachał do
niej głową.
„Usiądź z nią jeśli chcesz”, powiedziałem, ponieważ pewnie
znowu potrzebował mojego pozwolenia. Jego oczy powędrowały w górę ku mnie, po
czym szybko spojrzał w podłogę.
To musi być bardzo trudne… te dwie osoby w końcu się
połączyły, a on musi wyjechać na długie miesiące do Azji, Wielkiej Brytanii i
Bóg wie gdzie jeszcze. „Mówię poważnie”.
„Chcę usiąść z tobą” powiedział, ale z jakiegoś powodu
ciągle nie mógł na mnie spojrzeć. Przewróciłem oczyma i zaprowadziłem go do
pustego stolika jak dziecko.
Zamówiłem naleśniki Harvest Grain, więc Lane pewnie myśli,
że jestem posłusznym, dobrym chłopcem, ale na szczęście nic nie wie o naszym
zwyczaju. Tommy zamówił jagodowe, Monte z czekoladą, więc Isaac musiał wziąć
stos truskawkowych i bananowych, tak jak zawsze robił to Longineu. Przez chwilę
zrobiło mi się go szkoda, bo co jeśli nie lubi naleśników? Monte musiał mu
wszystko dobrze wyjaśnić, bo uśmiechnął się do mnie chytrze, gdy zamówił dodatkowe
masło. Kiedy otrzymaliśmy nasze zamówienia, podzieliliśmy się tak, że każdy
miał na swoim talerzu wszystkie smaki.
Jezu, jak ja kocham mój zespół i kocham nasze zwyczaje.
Po wypiciu ogromnej ilości kawy wróciliśmy do autobusu.
Tommy pojawia się tu czasami. Tak sobie myślę, że jest skrycie zafascynowany
tancerzami. To tylko moje przeczucie i nie mogę go za to winić. Są ekscentryczni
i bardzo rozrywkowi, ale nigdy nie udało im się sprawić, aby Tommy zaśmiał się
tak melodyjnie jak tylko on potrafi.
Usiadł naprzeciw mnie na kanapie i oparł swoją głowę na moim
ramieniu, podczas gdy odpisywałem na maile. Wydałem z siebie cichy dźwięk
dezaprobaty, kiedy wcisnął swoją blond głowę przed mój ekran.
„No co? Sprawdzam, czy Brad nie sprzedał tych nagich fotek.”
Tommy nie był rozbawiony. „Ha. A) Brad nigdy by tego nie
zrobił i B)nie pozwoliłbyś nikomu robić sobie nagich zdjęć. Jesteś zbyt rozważny”
Nie wiem dlaczego, ale trochę mnie to zabolało. Może po
prostu nienawidzę tego, że Tommy zna mnie na tyle, by mówić to głośno.
Milczałem i włączyłem Twittera. Czytałem odpowiedzi, które były jak zwykle
bardzo zabawne. Czułem jak Tommy zagląda mi przez ramię chichocząc co chwilę.
„Dlaczego to sprawdzasz?” zapytał, choć wiedział dlaczego. Sprawdzałem
to z tego samego powodu co on, to było cholernie zabawne. Czasem przerażające,
ale głównie zabawne.
Wskazałem na jedną odpowiedź z potworną ortografią i zbyt
wieloma wykrzyknikami. Jeszcze inny fan zapytał czy ja i Tommy jesteśmy
naprawdę razem.
„Nie wiem jak prościej mam im wytłumaczyć, że nie jesteś
gejem.”
Tommy odsunął się, a w jego oczach zobaczyłem zgorszenie. „Powiedz
im, że się pieprzymy. Zrób to, a potem będziemy siedzieć i patrzeć na ich
reakcje.” Parsknąłem , ponieważ pomyślałem, że może mówić to poważnie. On
przewrócił oczami. „Ejj no, to jest ostatni koncert. Miejmy jakiś ubaw”
„To nie jest…”
„jest, Adam. Wiesz, że jest”
Jest. Czuję jakby to był ostatni koncert. I byłoby fajnie
wyjść z hukiem, że tak to nazwę. Ale nie mogę powiedzieć tego fanom, nawet
jeśli to żart. Tommy spojrzał na mnie swoimi dużymi, ślicznymi oczyma. Miałem w
sobie tyle silnej woli, aby powiedzieć „Zajmijmy
się dziś muzyką” i to jest to.
Piętnaście minut później Tommy zasnął na moim ramieniu, a ja
starałem się pojąć dlaczego napisanie tego jednego kłamstwa to dla mnie taka wielka
sprawa…
Jak ty fajnie tłumaczysz *-* . Serio , bardzo miło się czyta, jakbym nie wiedziała że to tłumaczenie pomyślałabym że to twoje opowiadanie c:
OdpowiedzUsuńUh.. Nie wiem co więcej powiedzieć hm... No nic. Następne będą bardziej rozwinięte XD To do napisania ! C:
Wiesz co? To tłumaczenie jest super. Może nie idealne, ale super. Podziwiam cię jak inne dziewczyny, które tłumaczą blogi bo jest to bardzo żmudna i trudna robota. Osobiście nie tłumaczyłam bloga, ale myślę że wymyślanie sobie historyjek i spisywanie ich na kartkę (tak jak ja) to pryszcz w porównaniu z tym co robisz ty, albo tłumaczki np. blogu Neverland albo Enigmatyczna Miłość. Będę tu zaglądać dosyć często ale nie obiecuję że będę komentować :( ,bo często czytam opowiadania na telefonie, gdzie mam trudności z dodawaniem swoich opinii :(. Tak czy inaczej tłumaczenie jest świetne, a jeśli chcesz poczytać moje bazgrołki o Adommy, które ponoć są "naprawde dobre", to zapraszam: http://milosczidola.blogspot.com/ - jak ci się spodoba, to nie będę miała nic przeciwko komentarzom, obserwowaniu, poleceniu itp. Ale chyba się nie narzucam, co? :) Trochę się rozpisałam, więc na koniec życzę ci weny, czasu i dobrej pogody w wakacje :) pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem też naprawdę dobrze tłumaczysz :) Przeczytałam pierwszy i ostatni rozdział po angielsku i mimo, że nie lubię takich zakończeń to na pewno będę zaglądać dalej na twojego bloga. Życzę ci duuużo weny i czasu :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze chciałam dopisać, że bardzo podoba mi się wygląd bloga, naprawdę pasuje do opowiadania :D
Usuń