niedziela, 7 lipca 2013

ROZDZIAŁ 1 - CZĘŚĆ 2

No i jest kolejna część. Bardzo, bardzo, bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze c:
 
Little Vampire dziękuję i cieszę się, że podoba Ci się wygląd bloga. Nie wiem czy pasuje do opowiadania, bo przeczytałam tylko wstęp, a resztę czytam na bieżąco tłumacząc. Nie chciałam czytać go wcześniej, bo lubię niespodzianki i sam nie wiem co się jescze wydarzy c:
A co do wyglądu, to nie jest dokładnie tak jak chciałam, ale jeszcze nie bardzo ogarniam Bloggera więc będę próbowała go jeszcze udoskonalać.


GlamtasticGirl również dziękuję c: Uważam, że pisanie własnego opowiadania nie jest proste. Kiedyś pisałam coś takiego, ale bardzo nie lubiłam się tym dzielić, bo po przeczytaniu opowiadania można się wiele dowiedzieć o autorze. A z tłumaczenia niewiele można się o mnie dowiedzieć, a w sumie to nic c: Czytam Twojego bloga już od jakiegoś czasu i naprawdę mi się podoba, ale nie komentowałam, bo mój telefon nie zawsze mi na to pozwala.

I na koniec oficjalne pozwolenie dla ~Till na zamęczanie mnie komentarzami c:

No to jeszcze raz dzięki i zapraszam do czytania (i z góry przepraszam za błędy itp., ale pisałam to dziś nad ranem)
 
 
 
Rozdział 1 (część 2)

Mój brat jest prawdopodobnie najlepszym technicznym jakiego widziałem. Nie wiem czy jest świadomy swojego wrodzonego talentu, ale to prawdziwy dar. Już po godzinie obserwowania innych zerwał się i zaczął pracować. Tak jakby wydaje rozkazy i trzyma wszystko mocną ręką, ale też pozwala się wyluzować i pomaga, gdy ktoś nie daje sobie rady.

Patrzę jak wykonuje swoją pracę i instaluje sprzęt z odrobiną dumy i niemałym podziwem. Wiem, że wolałby zarabiać na życie pisaniem, i nie mam najmniejszej wątpliwości, że pewnego dnia będzie pisał recenzje z moich koncertów, a nie nosił wzmacniacze. Nie sądzę, że pracując dla mnie marnuje swój talent. Kiedy już skończy pracę dla mnie i zajmie się pisaniem, będzie miał bogaty życiorys.

Puścił mi oczko kiedy przyglądałem mu się siedząc w czwartym rzędzie. Pokiwałem głową, a w klatce piersiowej poczułem ciepło. Moja rada dla każdego, kto wyjeżdża w trasę? Cóż, oprócz spania długo w autobusie, doradziłbym wziąć ze sobą członka rodziny. Kiedy już zaczynasz myśleć, że rzeczywiście jesteś bogiem rocka, taka osoba przypomina ci, że kiedyś nosiłeś zapinaną na tyłku piżamkę z ptaszkiem Tweety lub, że w noc balu wyskoczył ci największy pryszcz na świecie.

A poza tym wiecie, to wspaniale mieć przy sobie kogoś , kto kocha cię bez względu na wszystko. Tak, to naprawdę coś wspaniałego.

Neil stanął obok mnie i podał mi filiżankę z herbatą. Nie jestem pewien kto mu powiedział, bo przecież nie ja, że nie piję nic oprócz gorącej herbaty ziołowej po piętnastej w dni koncertów. Może sam to zauważył. Jest w końcu bardzo spostrzegawczy. I oto mam kolejny powód, aby twierdzić, że jest najlepszym technicznym.

Wziąłem łyk herbaty i uśmiechnąłem się. Rumianek z mnóstwem miodu.

„Zbliżają się urodziny mamy.”

Przytaknąłem. „W tym tygodniu będziemy w Londynie. Moglibyśmy uczcić jej urodziny dzień przed wyjazdem, albo nawet lepiej, kiedy wrócimy.”

„Albo…” zaczął to mówić tonem, który zdradzał, że nie do końca podoba mu się mój pomysł. „Moglibyśmy wrócić specjalnie na jej urodziny i zrobić niespodziankę.”

„Z Londynu?” zapytałem niepewnie. „To jest  około ośmiu godzin lotu, Neil.”

„To jest nasza mama, Adam.”

Cholera, znowu ma rację. To nasza mama, a odkąd tata się wyprowadził, co roku postanowiliśmy zabierać ją do bardzo eleganckiej restauracji, zjadać deser i wypijać mnóstwo szampana. Tata zawsze to dla niej robił, a jeśli nie byłby tak nieznośnie dumny, nadal by to robił. Wiem, że to dla niej jest naprawdę ważne. Nawet nie mogę myśleć jak będzie się czuła, jeśli tego nie zrobimy w jej urodziny. Moje propozycje też były całkiem dobre, ale to nie zmienia faktu, że byłaby sama w swoje urodziny.

„Rozumiem, że rozmawiamy o naszej mamie” powiedziałem „Ale nie mogę zmienić terminów. Dobrze wiesz, że nie mam jeszcze wielu fanów w Londynie, a ten koncert może wiele zmienić. To naprawdę duża sprawa, Neil”

Neil zawołał swojego pomocnika i coś mu powiedział, nie do końca go zrozumiałem. Potem odwrócił się do mnie, jego oczy były matowe. „No dobra. Ale musimy pamiętać, żeby do niej zadzwonić, Adam. Porozmawiam z nią później o naszych planach.”

Zostawił mnie i wskoczył na scenę wydając załodze polecenia. Nie było już tam dla mnie nic do roboty, więc zszedłem schodami pod scenę do labiryntu korytarzy. Było tam tyle miejsca, że każdy z nas  mógłby mieć tam swoją własną przebieralnię, gdyby tylko zechciał, ale oczywiście tancerze i Cam zdecydowali, że będą mieli wspólny pokój. Monte i Isaac osiedlili się w kolejnym. Oznaczało to, że sam muszę się urządzić.

No, nie zupełnie. Otworzyłem drzwi do mojej garderoby i znalazłem Tommy’ego kiwającego głową w rytm syntezatora Brandon Flowers i trzymającego ogromny stos zielonych banknotów. Patrzyłem przez chwilę jak liczy banknoty, po czym zamknąłem drzwi głośno przy tym trzaskając. Tommy spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

„Masz jakąś czarną robotę, o której powinienem wiedzieć?”

„Co?” zapytał zmieszany.

„Kasa. Skąd taka gotówka?”

Tommy spojrzał na swoje dłonie, jakby zapomniał co właśnie robił. „Oh, racja. Ubierałem trochę na alkohol. Monte i ja idziemy do monopolowego. Może zrobimy małą rozgrzewkę przed występem.”

Na jego twarzy powoli pojawił się ten niegrzeczny uśmieszek, był po prostu zabójczy. Zignorowałem ucisk w moich spodniach. „Dobry plan. Tylko zwróć tę kasę. Dzisiaj ja stawiam.”

„Ty zawsze stawiasz. Pozwól nam to dzisiaj zrobić, dla Allison, okej?”

Nie wiedziałem co mam zrobić. To nie jest tak, że nie pozwalam im kupować żadnych rzeczy jeśli chcą. I to nie tak, że oczekuję od nich uwielbiania mnie lub czegoś w tym stylu w zamian.

Wzruszyłem ramionami i wyciągnąłem dwudziestkę z mojej kosmetyczki stojącej na ladzie. „Nie ważne. I tak się dołączam.”

Tommy ułożył banknot na stosie jak zawodowy krupier w kasynie w Vegas. „Jakieś specjalne zamówienia? Nie ważne.”

Popatrzyliśmy na siebie i jednocześnie powiedzieliśmy „Makers”.

„Przewidywalny sukinsyn” wymamrotał Tommy, ale jego głos był pełen czułości. Wyciągnął zwitek banknotów i pomachał mi nimi przed oczami podsuwając mi je pod nos. „Dobrze pachnie, co?”

„Jeden z najlepszych zapachów na świecie, Glitterbaby . Razem z zapachem deszczu i świeżo upieczonych ciasteczek.” Kiedy to powiedziałem, jeszcze inny wspaniały zapach przyszedł mi do głowy. Zapach żelu do włosów Tommy’ego albo jego dezodorantu, albo jego skóry po koncercie. Pachnie jak słone piżmo. Te pozycje z mojej listy ulubionych zapachów zachowałem jednak dla siebie.

„Albo benzyna. Cholernie kocham zapach benzyny…” Tommy odwrócił się i zdjął bluzę z mojego krzesła. „Też chcesz iść?”

Wiem, że zapytał z czystej uprzejmości. Przecież dobrze wie, że muszę wziąć jeszcze prysznic, rozgrzać się, zrobić makijaż i zajmie mi to co najmniej trzy godziny. „Nie. Tylko zostawcie dla mnie kilka łyków whisky, okej?”

„Nie ma sprawy.” Tommy uśmiechnął się do mnie. Jego uśmiech zanikł trochę w momencie, gdy złapaliśmy swoje spojrzenia. Usłyszałem jak łapie oddech, a mój własny jakby utknął mi w płucach. W jego oczach dostrzegłem ślad  czegoś, czego nie mogłem nazwać. Może smutek, a może nawet strach. Miałem już go zapytać o czym myśli, kiedy nagle odwrócił wzrok i udał się do drzwi z opuszczoną głową. „Na razie.”

Powiedział to tak cicho, że ledwie go usłyszałem. Kiedy drzwi się zamknęły zostałem w garderobie zupełnie sam, wszystko co mogłem zrobić to patrzeć na swoje odbicie w lustrze i zastanawiać się  co to, kurwa, miało być.


 

Słyszałem zbliżający się gwar. Wystarczyło, że było mi ciepło, że byłem wyluzowany, i uważałem, że wszystko było świetnie, no może poza tym, że nie mogłem dobrze nałożyć eyelinera. Więc kiedy Tommy wziął długi łyk whisky, którą się dzieliliśmy, dał mi butelkę. Wypiłem trochę i odstawiłem alkohol na ladę tuż obok mojego balsamu.

„Liz powiedziała, że w tej chacie jest jacuzzi” powiedział Tommy. Pochylił się w stronę lustra i zaczął nakładać eyeliner, następnie oboje w tym samym czasie rozmazaliśmy makijaż, zupełnie jakbyśmy ćwiczyli zsynchronizowane nakładanie eyelinera przed Gej Olimpiadą. „I jest tam też jezioro, chociaż będzie zbyt zimno na kąpiel. Ale mają łódkę i moglibyśmy ją wziąć.”

„To brzmi jak planowanie horroru.”

Tommy prychnął i wrzucił eyeliner do mojej torby, „Albo pornosa.”

„Tak czy inaczej, tobie by się to spodobało.”

„Odpieprsz się, Lambert.” Szturchnął mnie figlarnie po czym przekopał wszystkie rzeczy i w końcu wyciągnął szminkę. „Zamierzasz mnie dziś pocałować?”

„Dlaczego pytasz? Chcesz, żebym to zrobił?” zapytałem i popatrzyłem na niego  w lustrze, a na moich ustach pojawił się uśmieszek, który był arogancki i po części bezczelny. Gapił się na mnie i nie byłem pewien czy jest zły czy zdziwiony. Nie wiem, czy kiedykolwiek udało mi się zdziwić Tommy’ego Joe Ratliffa. Rzeczywiście zastanawiałem się nie raz, czy to w ogóle możliwe, więc myślę, że był po prostu zły. „A w ogóle to my rozmawiamy o Fever? Bo wspominałeś coś jeszcze o jacuzzi…”

Tommy jęknął zirytowany, ale zauważyłem u niego lekki rumieniec. „Chciałem tylko wiedzieć, czy ciemna szminka to byłby dobry pomysł.”

Zaśmiałem się, a mój głos odbił się echem od ścian garderoby. Cholera, mój głos był dzisiaj w idealnej formie. Dobrzy ludzie z Puyallup zobaczą dziś cholernie dobre show. „Użyj ciemnej” powiedziałem.

„Więc… nie będzie pocałunku?”

„Nic takiego nie powiedziałem.”

Tommy wciąż się rumienił. Mimo, że jego oczy wciąż były trochę ostre, jego usta jak zawsze łagodne. „Zazwyczaj nie całujesz mnie, gdy mam ciemną szminkę, bo przecież nie lubisz niszczyć swojego nienagannego makijażu.”

Pokazał mi język, a ja zaśmiałem się. Widok tego mokrego, różowego języka sprawił, że poczułem ucisk w żołądku. „To zabrzmiało, jakbyś czuł się zawiedziony.”

„Bo jestem!” powiedział i szczęka mi opadła ze zdziwienia. Znowu uśmiechnął się do mnie w ten swój arogancki sposób. „Powinieneś mnie dzisiaj pocałować. Ostatni koncert.  Miałem na myśli w Stanach, oczywiście.  Mógłbyś dotknąć mój język albo mnie ugryźć albo coś.”

„Co ty na to, żebym klęknął przed tobą i lizał twój bas?”
Tommy nie zareagował, tylko patrzył na mnie, a kolory zniknęły z jego twarzy. Chyba nie powiedziałem za dużo. Mówiłem mu już wcześniej gorsze i bardziej niegrzeczne rzeczy. Może jakoś udało mi się go w końcu zszokować… „Tommy?”

Tommy zamrugał i pokręcił głową . „Sorry”, wymamrotał, a ja pomyślałem, że wypił trochę za dużo alkoholu. Wstałem i przesunąłem butelkę jak najdalej od niego, po czym położyłem dłonie na jego ramionach i schyliłem głowę tak, że patrzyliśmy sobie bezpośrednio w oczy. I znowu to zobaczyłem, dziwną mieszankę strachu i smutku ukrytą w jego złocisto brązowych oczach.

„Pomaluj się tą szminką, Glitterbaby. To naprawdę doskonały kolor, chyba też jej użyję.”

Tommy powoli pokiwał głową, oszołomiony i bez uśmiechu. Alkohol musiał działać na niego mocniej niż myślałem.

„Adam, ja…” wziął głęboki oddech. „Myślę, że może powinienem – „

Przerwało mu pukanie do drzwi. Neil zajrzał do nas.„Cześć chłopaki. Tommy, potrzebujemy cię, musisz dostroić bas i wszystko sprawdzić. I Adam, będziesz nam potrzebny około piątej.”

Neil błyskawicznie zniknął, a ja zwróciłem się do Tommy’ego skupiając na nim całą moją uwagę. „Co mówiłeś?”

Wzruszył ramionami uśmiechając się nieco koślawie. „Nie pamiętam. Pewnie coś głupiego, nieważne. Muszę iść.”

 

 

7 komentarzy:

  1. Kolejne dobre tłumaczenie :) Jeśli chciałabyś coś poprawić to "roadie" to pracownik techniczny grupy rockowej, czyli po prostu techniczny ;) Dalej nie wiem co napisać... Życzę ci duuużo weny i czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Nie mogłam znaleźć dobrego słowa, więc dałam pierwszą lepszą definicję, którą znalazłam, ale już zmieniłam c: Mam taki mały problem z tłumaczeniem, że wiem doskonale o co chodzi, ale nie mogę znaleźć dobrego polskiego słowa. Dużo łatwiej byłoby tłumaczyć z polskiego na angielski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam ;) Chociaż w tłumaczeniu z polskiego to jest chyba jeszcze gorsza, dlatego cię podziwiam. Ja rozumiem angielski po angielsku i czasami to trochę wkurzające...

      Usuń
  3. hej, znów komentuję :) znowu fajne tłumaczenie, błędów masz bardzo mało, ale znalazłabym kilka zdań których trochę nie rozumiem :O , ogólnie bardzo dobrze ci idzie, a co do komentarzy: ja też czytam blogi w telefonie, bo jest mi łatwiej, a komentuję dopiero jak wejdę na bloggera swojego, tak jak teraz. Sprawdzam listę czytelniczą,a tam nowy rozdział "Tej Dobrej Nocy" , no to przerzucam się na telefon, a potem znów na kompa itd. Faktycznie trudne jest pisanie komentów na tele - kilka razy już próbowałam. A wracając do posta- świetny, inteligentnie przetłumaczony i masz super tło. Także weny życzę i czasu, niedziele są takim okropnym czasem na czytanie, wolę soboty i piątki :P pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohyea ! Dostałam pozwolenie B| Tyle wygrać :D
    No to jak już mówiłam świetnie przetłumaczone.
    Czytałam zaraz jak dodałaś ale niestety komórka i internet na plaży nie sprzyjają dodaniu komentarza XD
    Uwielbiam te momenty Adommy ale jeszcze nie jako para ... Wiedzę że Adasia już cos ciągnie ku Tommy'emu :D
    Dobra nie zanudzam ... jak się rozwinie akcja będą dłuższe komentarze, narazie dziękuję za pozwolenie i życzę dużo wolnego czasu <3

    OdpowiedzUsuń
  5. 53 yr old Administrative Officer Thomasina Aldred, hailing from Whistler enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and Calligraphy. Took a trip to Sceilg Mhichíl and drives a Sierra 3500. mozesz szukac tutaj

    OdpowiedzUsuń